15.12.2024, g. 21:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
FC Barcelona vs blank Leganes
Do meczu pozostało:
2dn.19godz.37min.
blank 11.15 X8.88 217.47 Zarejestruj konto
blank
Transmisja na żywo blank blank blank

Nie wiadomo do końca czym to jest spowodowane, ale tegoroczne rozgrywki w Hiszpanii mają niesamowicie emocjonującą końcówkę. Jeśli ktoś dotąd nie korzystał z oferty bukmacherów powinien udać się na stronę bukmachera Fortuna a potem postawić na jeden z czterech zespołów, które nadal walczą o mistrzowski tytuł. Nic bowiem jeszcze nie jest rozstrzygnięte, więc stawki nadal są wysokie. A przypomnijmy, jesteśmy już w zasadzie po 33. kolejce.

Oj dawno nie było takich emocji. W pewnym momencie wydawało się, że już mniej więcej wszystko wiemy, jednak lekką zadyszkę złapało liderujące Atletico Madryt. Mniej więcej w tym samym czasie Real zanotował dwa remisy, a Sevilla kroczyła od remisu do remisu. To spowodowało, że po 33. kolejce sytuacja w tabeli zrobiła się niesłychanie ciekawa. Na pierwszym miejscu jest nadal ekipa Diego Simeone z dorobkiem 73 punktów. Dwa oczka mniej mają Królewscy oraz FC Barcelona. Za plecami wielkiej trójki usadowiła się FC Sevilla i ma tylko trzy oczka straty do lidera z Madrytu. Tyle, że Blaugrana ma jeden rozegrany mecz mniej. Przeciwnikiem jest CF Granada, czyli ósmy zespół w tabeli. Pamiętać jednak trzeba że jednocześnie to drużyna, która osiągnęła ćwierćfinał Ligi Europy.

Według bukmacherów największe szanse na mistrzowski tytuł mają zawodnicy Ronalda Koemana – za każdą postawioną złotówkę można odebrać 50 groszy więcej. Nikt już chyba nie pamięta jego wypowiedzi o tym, że ten zespół jest za słaby, aby zdobyć jakieś trofea. No może co najwyżej Puchar Króla, ale jak wiadomo w stolicy Katalonii to jest najmniej łakomy kąsek. Na wiktorię Atletico Madryt przyjmuje się zakłady mniej więcej w okolicach 1 do 3,5. Kto odgadłby taki scenariusz po pierwszej części sezonu? Kto zaś postawi na Real, ten może liczyć na dziewięciokrotny zysk, a tytuł dla Sevilli to kursy grubo powyżej 30 do 1. Wydaje się więc, że mimo kryzysu, faworytem jest ekipa z Camp Nou.

Co nas zatem czeka w nadchodzących tygodniach, oprócz wspomnianych zaległości Barcelony i Granady? W 34. kolejce Atletico wyjeżdża do walczącego o utrzymanie Elche, a reszta zespołów zmagać się będzie z przeciwnikami ze środka tabeli. Tydzień później sporo się może już wyjaśnić i spor będzie się działo. Czekają nas bowiem dwa pojedynki bezpośrednie, między zainteresowanymi drużynami. Na Camp Nou przyjeżdża Atletico, a Real podejmować będzie w Madrycie Sevillę. Nikogo nie zadowolą tu remisy, nikt nie będzie murował bramki. Wydaje się, że będzie to weekend, po którym sporo będzie już jasne. Szykują się więc dwa fenomenalne, piłkarskie wieczory. Potem już wszystkim pozostaną pojedynki z ligowymi średniakami i na wielkie potknięcia nie ma raczej tutaj co liczyć.

Jak wspomnieliśmy, faworytem tej niesamowitej końcówki jest Barcelona i patrząc przez pryzmat całego sezonu, jest to zaskoczenie. 27 mistrzowski tytuł byłby sporym sukcesem zarówno Ronalda Koemana jak i nowego (starego) prezesa Joana Laporty. Przede wszystkim też byłoby to wydarzenie, które mogłoby oczyścić atmosferę wokół drużyny i pomóc w dalszym budowaniu składu. Byłaby to także osłoda dla kibiców Blaugrany, którzy od pewnego czasu nie mają zbyt wiele okazji do radości. Zamieszanie z dalszymi losami Lionela Messiego, rozczarowanie na europejskiej arenie i przegrana 1:2 na początku kwietnia z Realem w Madrycie. Nie jest to coś, do czego są oni przyzwyczajeni. Tytuł zdobyty w takich okolicznościach smakowałby więc wybornie.

Share.
blank

Absolwent informatyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, specjalizujący się w Big Data. Moja pasja to sport, w szczególności piłka nożna, siatkówka i MMA. Dążę do tego, by moje teksty łączyły sferę zawodową i zainteresowania.

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.