Ten sezon w Lidze Mistrzów dla FC Barcelony jest niezbyt udany. W pięciu spotkaniach mają na koncie tylko jedno zwycięstwo. Porażka 0:3 z Chelsea ma też jednak inny wymiar, bardzo bolesny dla Hansiego Flicka.
Trzeba powiedzieć sobie wprost, Barcelona w spotkaniu z Chelsea na Stamford Bridge po prostu nie istniała. Bardzo szybko wynik otworzył samobójczy kuriozalny gol Kounde co mocno rozochociło ekipę Enzo Maresci. Chwilę wcześniej do siatki trafił z kolei Enzo Fernandez, jednak jego gol nie został uznany przez pozycję spaloną. Duma Katalonii dostała więc dwa poważne ostrzeżenia, jednak wciąż była w stanie odrobić stratę.
Ta szansa zmalała po czerwonej kartce dla Araujo, który w przeciągu 12 minut otrzymał dwie żółte kartki i wyleciał z boiska. To kolejny mecz w którym Urugwajczyk sabotuje starania Barcelony, od tamtego momentu Chelsea jedynie dokręcił śrubę. Po przerwie szybko drugiego gola zdobył Estevao a nieco później trzecie trafienie dołożył Liam Delap dopełniając dzieła zniszczenia.
Jak się okazuje był to przełomowy mecz dla Hansiego Flicka. Jak wyliczył portal „Squawka” – to pierwsze spotkanie w trenerskiej karierze niemieckiego szkoleniowca w Lidze Mistrzów w którym jego drużyna nie zdobyła bramki. Niemiec w swojej karierze w tych rozgrywkach poprowadził 16 spotkań dla Bayernu oraz 19 FC Barcelony. Niestety jego solidna statystyka przechodzi do historii. Szkoda…
